Radca Prawny Magdalena Januszewska

Aktualności

„Ubezpieczeni z krótkim stażem dłużej poczekają na zasiłek chorobowy” – opinia Magdaleny Januszewskiej w artykule G. Leśniak w serwisie Prawo.pl

Ministerstwo Finansów potwierdza: rząd chce wydłużyć okres oczekiwania na zasiłek chorobowy z obecnych 30 dni przy ubezpieczeniu obowiązkowym i 90 dni przy dobrowolnym, do odpowiednio: 90 i 180 dni. To jedna z dwóch planowanych na 2020 r. zmian, które ograniczą dostępność zasiłków. Zdaniem ekspertów, to fiskalizacja systemu – kosztem ochrony ubezpieczeniowej.

Według rządowych planów, zmiany uszczelniające system ubezpieczenia zdrowotnego mają w 2020 roku przynieść do budżetu w sumie 1,72 mld zł. Oprócz wdrożonego już systemu wystawiania zwolnień lekarskich w formie elektronicznej (e-ZLA) oraz systemu opłacania i rozliczania składek pobieranych przez ZUS (tzw. e-składki), według którego w pierwszej kolejności pokrywane są najstarsze należności na danym funduszu, co ogranicza przedawnianie się należności z tytułu składek, rząd planuje wprowadzić od 2020 r. jeszcze dwie istotne zmiany.

Dłuższe oczekiwanie na prawo do zasiłku
Jak poinformował wiceminister finansów Leszek Skiba w odpowiedzi na interpelację poselską (nr 33300), pierwsza z planowanych zmian zakłada wprowadzenie tzw. okresu wyczekiwania w odniesieniu do zasiłku opiekuńczego i macierzyńskiego oraz ustalenie okresu wyczekiwania na zasiłki (90 dni dla ubezpieczonych obowiązkowo, 180 dni dla ubezpieczonych dobrowolnie). (…)
Rząd chce też wprowadzić zasadę, zgodnie z którą powstanie prawa do nowego okresu zasiłkowego następuje tylko w przypadku, gdy do ponownego zachorowania dojdzie po upływie 90 dni od zakończenia poprzedniej niezdolności do pracy, niezależnie od tego, czy ponowne zachorowanie spowodowane jest tą samą, czy inną przyczyną niezdolności do pracy. (…)

Niekonstytucyjny projekt?

Wątpliwości co do drugiej zmiany wyraża Oskar Sobolewski, prawnik z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Instytutu Emerytalnego. – W analizowanej odpowiedzi na interpelację warto zwrócić uwagę na jedną z proponowanych zmian legislacyjnych w zakresie ochrony pracowników i ich prawie do świadczenia na wypadek choroby. Jeżeli dobrze rozumiem intencje ministra Skiby, to rząd planuje zmianę która będzie wprost niezgodna z art. 67 ust. 1 Konstytucji. „Obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy zabezpieczenia społecznego określa ustawa” cytuje.

– W momencie kiedy zostanie przyjęta taka zmiana to pracownik który zachoruje np. 3 czerwca i otrzyma ZUS EZLA na 5 dni, to dopiero we wrześniu będzie mógł kolejny raz otrzymać kolejne EZLA. Dopóki nie pojawi się projekt ustawy, należy poczekać z analizą szczegółową, ale na pewno nie można dopuścić, do ograniczenia de facto do czterech zwolnień lekarskich w skali roku, nie można karać uczciwych pracowników którzy np. Zachorują dwa razy w ciągu miesiąca np. na 2 dni, a zostaną ukarani za to że inni nadużywają niekoniecznie prawidłowo wystawianych zwolnień lekarskich na dłuższe okresy – dodaje ekspert.

Dyscyplina finansowa i skuteczniejsza kontrola zwolnień
(…) Dalej wiceminister finansów wyjaśnia, że wystawianie zwolnień lekarskich w formie elektronicznej nazywanych e-ZLA oraz stworzenie centralnego rejestru e-ZLA umożliwia większą kontrolę zwolnień krótkookresowych, daje większą szansę na wyeliminowanie nadużyć, pozwala na uczestnictwo pracodawców w weryfikacji dokumentacji mającej znaczny udział w rozliczaniu absencji pracowniczej.

Cel: finanse, a nie ochrona ubezpieczeniowa

‒ Zapowiadane zmiany w ubezpieczeniach społecznych można sprowadzić do dwóch stwierdzeń. Po pierwsze, tak dla składek, nie dla świadczeń (zwłaszcza z ubezpieczenia chorobowego). Po drugie, zasiłki tylko dla chorujących krótko i rzadko ‒ ocenia radca prawny Magdalena Januszewska, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego. Przypomina, że pomysły związane z oskładkowaniem umów cywilnoprawnych pojawiają się od dawna, ale ostatnio coraz częściej. Szczególnie dotyczy to pełnego oskładkowania zleceń, tzn. żeby każde zlecenie było oskładkowane społecznie, a nie tylko niektóre z nich ‒ w zależności od sytuacji ubezpieczeniowej zleceniobiorcy.

‒ Zakład Ubezpieczeń Społecznych posiada instrumenty, które służą eliminowaniu nieprawidłowości, takich jak fikcyjne zatrudnienie wyłącznie w celu nabycia świadczeń i bezpodstawne przebywanie na zwolnieniu lekarskim. W szczególności elektroniczny system wystawiania zwolnień lekarskich wzmocnił narzędzie kontroli. Wydłużanie okresu wyczekiwania na uzyskanie prawa do zasiłków z ubezpieczenia chorobowego nie jest instrumentem, który służy eliminowaniu patologii ‒ podkreśla Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP. Według niej, zapowiedź ograniczenia ochrony ubezpieczeniowej osób z krótkim stażem pracy może wbrew pozorom spowodować duże koszty społeczne. ‒ Jeżeli pracownik, czy wykonujący działalność gospodarczą pozostanie bez prawa do zasiłku z powodu długotrwałej choroby, jest niezdolny do pracy i nie uzyska żadnego dochodu, to w ramach zasady solidarności społecznej wszyscy podatnicy będą musieli pokryć koszty udzielenia opieki społecznej takiej osobie ‒ mówi Siemienkiewicz.

Jak mówi mec. Magdalena Januszewska, z pewnością nie można aprobować sytuacji, gdy osoby celowo unikają płacenia składek lub ubezpieczają się tylko po to, aby uzyskać prawo do wysokich świadczeń, choć tak naprawdę nie wykonują zawartych umów, ani nie prowadzą założonych działalności gospodarczych. ‒ Takie przypadki wychwytuje ZUS, a w razie sporu wypowiadają się w nich sądy ‒ zaznacza. Według niej, w społecznym odczuciu nie jest jednak także w porządku, że ZUS kwestionuje umowy o pracę lub prowadzenie działalności, aby nie wypłacać świadczeń z ubezpieczenia chorobowego. Jak podkreśla, tak długo, jak długo składki są odprowadzane, tytuł do ubezpieczeń – choćby był pozorny ‒ nie jest negowany. Sytuacja zmienia się, gdy ubezpieczony występuje o zasiłek.

Zmiany niekorzystne dla pracowników z krótkim stażem

‒ Już obecnie są okresy wyczekiwania na zasiłek chorobowy (30 dni przy ubezpieczeniu obowiązkowym i 90 dni przy dobrowolnym). Wydłużenie ich odpowiednio do 90 dni i 180 dni prowadzi do pozbawienia ochrony ubezpieczeniowej w szczególności osób z krótkim stażem, które nie mają 10 lat ubezpieczenia, co eliminuje wymóg posiadania okresu wyczekiwania. Już ten zabieg pozbawi prawa do zasiłku chorobowego część potencjalnych zasiłkobiorców ‒ twierdzi mec. Januszewska. I dodaje: ‒ Wprowadzenie zaś zasady, zgodnie z którą powstanie prawa do nowego okresu zasiłkowego następuje tylko w przypadku, gdy ponowne zachorowanie nastąpi po upływie 90 dni od zakończenia poprzedniej niezdolności do pracy, bez względu na rodzaj choroby, również ograniczy dostępność zasiłków. Obecnie, jak przypomina Magdalena Januszewska, do okresu zasiłkowego wlicza się okresy poprzedniej niezdolności do pracy, spowodowanej tą samą chorobą, jeżeli przerwa pomiędzy ustaniem poprzedniej a powstaniem ponownej niezdolności nie przekraczała 60 dni.

Krótsze zasiłki, szybciej na rentę

‒ W praktyce oznaczać to będzie krótszy czas pobierania zasiłku, co dla osób chorujących długotrwale będzie oznaczało konieczność szybszego ubiegania się o świadczenie rehabilitacyjne albo rentę z tytułu niezdolności do pracy ‒ ocenia mec. Magdalena Januszewska. Jej zdaniem, mamy do czynienia z fiskalizacją ubezpieczeń społecznych, czyli sytuacją w której prymat mają cele finansowe, a ochrona ubezpieczeniowa schodzi na dalszy plan.

W opinii Katarzyny Siemienkiewicz, wydłużenie okresu karencji na pewno nie będzie służyć zdrowiu Polaków. ‒ Biorąc pod uwagę, że system ochrony zdrowia kuleje, pracownicy mają problem z dostępem do świadczeń, to dodatkowo zostanie im ograniczone prawo do zasiłku. Brakuje podejścia systemowego do tego tematu, bowiem nie widać działań, który byłyby wprost nastawione na dbanie i promocję zdrowia polskich pracowników. Nie ma zachęt dla pracodawców na wprowadzenie programów profilaktycznych, nie mówiąc o już o budowaniu świadomości społeczeństwa w tym zakresie ‒ wylicza Siemienkiewicz. I dodaje: ‒ Na szczęście coraz więcej firm zwraca uwagę na ten aspekt, bo zdrowa kadra to większa efektywność i mniejsze koszty społeczne absencji chorobowej.

Grażyna J. Leśniak

Czytaj więcej na Prawo.pl